Szare miraże – koncert rockowy w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego
16 grudzień, 2016
Godzina milicyjna, czołgi na ulicach, koksowniki, przy których ogrzewali się żołnierze, szturm zomowców na demonstrantów, puste półki sklepowe, zakupy na kartki, cenzura listów i przesyłek pocztowych, komunikat w słuchawce telefonu: „rozmowa kontrolowana”, nachalna propaganda w telewizji – to wszystko składa się na wymowny obraz stanu wojennego, który dziś możemy odtworzyć z filmów dokumentalnych, zdjęć, piosenek czy wspomnień. Kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce stała się pretekstem, by przypomnieć codzienność sprzed trzydziestu pięciu lat i zamanifestować sprzeciw wobec wszelkiej przemocy i łamania wolności obywatelskich.
Inspirując się piosenką Maanamu, zatytułowaliśmy nasz koncert Szare miraże – wszak z dzisiejszej perspektywy tamten świat jawi się nam jako groteskowy, paranoiczny, absurdalny. Szare miraże początku lat 80. z wielkim przejęciem odsłaniał przed nami prowadzący koncert Mateusz Pawłowski. Przywoływał zapomniane już dzisiaj dowcipy, przyśpiewki, żartobliwe wierszyki i anegdoty, dowodząc tego, jak dziwnym doświadczeniem musiało być uczestnictwo w fantasmagorycznej rzeczywistości stanu wojennego.
Tego dnia oczywiście królowała muzyka. Sięgnęliśmy po sprawdzony repertuar Maanamu, Kultu, Akurat, Obywatela GC i Mr. Zooba. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że koncerty przygotowywane przez Karola Kiryłło (gitara) emanują energią i przenoszą publiczność w inny wymiar świadomości. Karolowi towarzyszyli Kamila Sawicka (wokal), Patrycja Głębocka (wokal), Zosia Leszka (wokal), Oskar Choruży (wokal), Kuba Królczyk (gitara basowa), Przemek Waszczuk (gitara), Gabryś Antoniak (perkusja), Kamil Marcinkiewicz (trąbka) oraz Mateusz Piotrowski (trąbka).
Na koncercie gościliśmy panią wicestarostę Annę Iwaszko, która podzieliła się z nami osobistymi wspomnieniami z 13 grudnia 1981 roku. Przywołała nastrój pierwszych godzin i dni obowiązywania stanu wojennego, dowodząc jednocześnie, że o minionej traumie można mówić bez przesadnej egzaltacji.
Iwona Możejko